To jest ten dzień. Wspaniała
nowina. Mam mikroskop. No i tak generalnie rzecz ujmując. Całkiem fajny. Ba,
fajny… genialny. Rozpakowanie go zajęło mi trochę czasu, ponieważ takie
przedsięwzięcie wiąże się ze sprzątaniem pokoju. Mikroskopy nie znoszą kurzu, a
ja nie znoszę sprzątać. Mikroskop ze mną wygrał i na razie to ja musiałam się
podporządkować i posprzątać swoje stanowisko pracy. Jak na obecną chwilę 1 : 0
dla niego. No jak już go rozpakowałam i
ukazał się moim oczom, no to w momencie ekscytacja. W myślach przeprowadzałam
już skomplikowane procesy typu in vitro, dzielenie komórek jakieś badania na
ramę NASA i wszystko co się da. Niedługo zgłębię co, bo mam również potrzebne
książki. Podręczniki do mikroskopowania,
no tak są hmmm… zapewne ciekawe, no i grube (choć to niezbyt problem bo
uwielbiam czytać ) nawet spoko na pewno się przydadzą. „Pokrzepiającą” myślą
jest informacja na okładce, że jak cytuje : „ Idealne dla STUDENTÓW nauk
przyrodniczych i medycznych, (Oooo nawet) wykładowców”. No świetnie… Ja nawet nie mam jeszcze osiemnastki
;-;. No dobra, niech się dzieje co chce. Niech nawet niebo spadnie mi na
głowę ale ja te książki przeczytam :P. Wracając do mikroskopu to nie byłabym
sobą gdybym po złożeniu od razu go nie uruchomiła. Razem z nim przyszło też
osprzętowienie : igły preparacyjne, pipety, szalki itp. Itd. Przyszła również
mała skrzyneczka ( 25szt.) z preparatami. No to wiadomo, wszystko trzeba było
rozpakować i dawaj oglądać te cudeńka. No zaznajomienie się z tymi wszystkimi
pokrętłami zajęło mi tak żeby nie skłamać 2 godziny. Mozolne 2 godziny. Chociaż
tyle, że z w miarę dobrym efektem, bo się nauczyłam. Mam niestety tę niedogodność, posiadam dość sporą
wadę wzroku i bez okularów to ja no średnio widzę. Wszystko mi się rozmazuje.
Jako, że w okularach nie jestem w stanie nic zobaczyć w mikroskopie to musze je
ściągać. Jest to trochę irytujące ale radzę sobie. No jak już obejrzałam te
gotowe preparaty w których bardzo ładny to np. : skórka czosnku i rozwielitka,
to tak nie myśląc dłużej niż z 15 sekund – Będę robić swoje. Z czego mogłabym zrobić
preparat. Nad tym też długo się nie zastanawiałam, bo jako stworzenie żyjące no
to mam KREW. Byłam już gotowa się chlastać, ale rodzice odwiedli mnie od tego
pomysłu. Wchodzę w Internet no i czytam. ( Książek na razie nie ruszam bo są
jeszcze zbyt zaawansowane). Piszą, że najłatwiej zrobić preparaty ze skórki z
cebuli. No i rzeczywiście aż tak trudno nie jest, ale o tym już w następnym
wpisie. Jak na razie zamieszczę kilka zdjęć mojego mikroskopu i tym was pożegnam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz